Kolejne spojrzenie na symbiozę człowiek-komputer

Autor: Roger Morrison
Data Utworzenia: 25 Wrzesień 2021
Data Aktualizacji: 9 Móc 2024
Anonim
Symbioza z nowymi kartami! Poradnik patch 9.0!
Wideo: Symbioza z nowymi kartami! Poradnik patch 9.0!

Zawartość



Źródło: gmast3r / iStockphoto

Na wynos:

Wydaje się, że potrzebujemy komputerów bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, ale czy nasze komputery nas potrzebują?

W 1960 r. J.C.R. Licklider opublikował swój przełomowy artykuł zatytułowany „Symbioza człowiek-komputer”. Licklider był zarówno psychologiem, jak i matematykiem, który postrzegał komputery jako rozszerzenie ludzkiej inteligencji. Jego wizją było, aby człowiek i maszyna współpracowali, aby osiągnąć wielkie rzeczy. Minęło ponad 50 lat. Jak się mamy?

One Mans Vision

„Mężczyźni to głośne, wąskopasmowe urządzenia”, napisał Licklider. Z drugiej strony „maszyny komputerowe są ograniczone w sobie”. Istnieją różnice między ludźmi a komputerami. Komputer nie musi się zatrzymywać, żeby zjeść kanapkę. Nie trzeba wykonywać sztuczek umysłowych, aby uzyskać właściwy nastrój. Nie musi krążyć po podłodze, stojąc po mózgu, by uzyskać nieuchwytną odpowiedź. Wszystkie te rzeczy musiałem zrobić, przygotowując ten artykuł. Ale wolałbym nie prosić komputera o napisanie go dla mnie.


Associated Press nie ma jednak skrupułów w związku z takimi rzeczami. Wiele dzisiejszych artykułów sportowych jest pisanych przez maszyny sztucznej inteligencji. Zapewniają one dokładne statystyki gier i osiągnięcia graczy w tysiącach gier w USA - i nie wymagają przerw w łazience. Nie mogli jednak subiektywnie opisać, jak ciepło słońca odczuwało twarz, ani rosnącej i malejącej energii tłumu, ani dreszczyku zwycięstwa kontra agonii porażki.

Wizja Licklider nie polegała tak bardzo na komputerach zastępujących mężczyzn i kobiety, ale na komputerach i ludziach pracujących razem. Porównał to do symbiotycznych związków występujących w naturze, takich jak sposób, w jaki owad Blastophaga grossorun zapyla drzewo figowe. Oboje potrzebują siebie nawzajem, aby przetrwać, owada i drzewa.

Czas na myślenie

Ale czy ludzie potrzebują komputerów? Czy możemy przetrwać bez nich? Wypróbuj przez dzień lub dwa i zobacz, jak sobie radzisz. Być może wcześniej nie byliśmy od nich zależni, ale wydaje się, że na pewno jesteśmy teraz. Maszyna ogólnego przeznaczenia, w którą wpatrujemy się i żarliwie wciskamy polecenia nieprzerwanie w ciągu dnia, dostarcza nam wiadomości, bawi, utrzymuje kontakt z innymi i podaje nam porę dnia. Może to być uważane za związek symbiotyczny, jeśli nasze smartfony naprawdę nas potrzebują - ale tak nie jest.


Film „Ona” z 2013 roku z Joaquinem Phoenixem opowiedział historię mężczyzny, który rozwinął romantyczne relacje ze swoim urządzeniem przenośnym. W końcu „ona” wcale go nie potrzebowała. Nasze relacje z naszymi komputerami mogą być bardziej jednostronne i mniej symbiotyczne niż opisał Licklider.

„Około 85 procent mojego„ myślącego ”czasu”, napisał Licklider, „spędziłem na podejmowaniu decyzji, podejmowaniu decyzji, nauce czegoś, co musiałem wiedzieć.” Mówił o eksperymencie, który przeprowadził, z samym sobą jako podmiotem, w którym prowadził rejestr swoich działań zawodowych. Martwił się, że spędza znacznie więcej czasu na opracowywaniu informacji niż na ich trawieniu. Odkrył, że „szuka, kalkuluje, knuje, przekształca, determinuje” czynności, które nazwał „zasadniczo duchownym lub mechanicznym”. To pozostawia niewiele czasu na „myślenie”.

Maszyny do wykonywania pracochłonnej pracy

Charles Babbage wyraził podobne skargi w 1821 r., Kiedy zwrócił się do swojego kolegi Johna Herschela i wykrzyknął: „Chciałbym, aby te obliczenia zostały wykonane parą!”, Na co Hershel spokojnie odpowiedział: „Jest całkiem możliwe”. Para pracowała nad żmudne obliczenia map nawigacyjnych. Niestety Babbage nigdy nie zakończył budowy dziewiętnastowiecznych komputerów cyfrowych, które zaprojektował.

Bez błędów, bez stresu - Twój przewodnik krok po kroku do tworzenia oprogramowania zmieniającego życie bez niszczenia życia

Nie możesz poprawić swoich umiejętności programistycznych, gdy nikt nie dba o jakość oprogramowania.

Wizja Licklider była taka, że ​​mężczyźni ustalają cele, a komputery wykonują rutynową pracę. Powiedział, że komputery będą musiały ulec znacznej poprawie, zanim nastąpi prawdziwa symbioza człowiek-komputer. Wymagałoby to rozwoju dzielenia czasu komputerowego, komponentów pamięci, organizacji pamięci, języków programowania oraz sprzętu wejściowego i wyjściowego. Stan komputerów w 1960 r. Był nieco bardziej prymitywny niż obecnie.

Kto podejmuje decyzje?

Jak więc dzisiejsze środowisko komputerowe mierzy się z wymaganiami Licklider? Co z dzieleniem czasu na komputerze? Ta przeszkoda została pokonana. Elementy pamięci i organizacja? Czek. Języki programowania? Czek. Sprzęt I / O? Czek. W rzeczywistości można powiedzieć, że znaczna część wizji pionierów komputerowych wyrażona w tym słynnym artykule stała się rzeczywistością.

Licklider liczył na komputer, który poradziłby sobie z tak przyziemną pracą, aby mógł spędzać więcej czasu na robieniu tego, co ludzie robią najlepiej: myślenia. Według Licklider symbioza będzie wymagać od mężczyzn „uzupełnienia luk”. Komputer może być w stanie „interpolować, ekstrapolować i przekształcać”, ale pod względem „diagnozy, dopasowania wzorców i rozpoznawania znaczenia” komputer zajmie drugie miejsce w stosunku do człowieka.

O przykładzie pracy zespołowej komputer-człowiek pisałem w artykule „Rola informatyki w diagnostyce medycznej”. W tym przypadku nawet najlepsi ludzcy diagnostycy medyczni często pracują z narzędziami sztucznej inteligencji, takimi jak Isabel, IBM Watson i McKesson InterQual. Komputery były ręcznie karmione ryzami informacji przez personel wprowadzający dane i wykorzystują wszystkie te dane, aby ustalić możliwą diagnozę. Na szczęście ostatnie słowo należy do lekarzy krwi i kości. Czy chcesz, aby maszyna podejmowała krytyczne decyzje dotyczące twojego zdrowia?

Problem języka

Artykuł Licklidera kończy się dyskusją na temat problemu języka. Automatyczna produkcja i rozpoznawanie mowy była jedną ze specjalności badawczych Licklider. Ile słów słownikowych byłoby wymaganych do „interakcji w czasie rzeczywistym na prawdziwie symbiotycznym poziomie” między człowiekiem a maszyną? Czy 2000 słów wystarczy? Takie pytania wymagałyby wiedzy akustyków i lingwistów. Co zajęłoby ludziom i maszynom komunikowanie się ze sobą za pomocą języka formalnego?

O dziwo, problem języka był od stuleci zagadką dla filozofów. Jak ktokolwiek może skutecznie używać języka, aby zrozumieć złożoność wszechświata? Arystoteles powiedział, że wiedza formalna zaczyna się od ustalenia definicji i przechodzi do analizy różnych poziomów przyczyny i skutku. Szczerze mówiąc, mamy problem z nauczeniem innych ludzi krytycznego myślenia. Jak możemy przekazać tę umiejętność komputerowi?

Symbioza vs. AI

Licklider rozróżniał między „człowiekiem mechanicznie rozszerzonym” - a przez to człowiekiem rozszerzonym elektronicznie - i „sztuczną inteligencją”. Uznał też ograniczenia swojej wizji: „Symbioza człowiek-komputer prawdopodobnie nie jest ostatecznym paradygmatem złożonych systemów technologicznych”. zdawało się zdawać sobie sprawę z tego, że sztuczna inteligencja z czasem będzie rosła. W jakim stopniu sztuczna inteligencja byłaby w stanie rywalizować z ludzkimi zdolnościami intelektualnymi w przyszłości?

AI może mieć swoje własne ograniczenia. Rozważ „sprzeciw Lady Lovelace” i grę imitującą „chiński pokój”. O tych rzeczach pisałem w tym miejscu w artykule zatytułowanym „Thinking Machines: The Artificial Intelligence Debate”. Lovelace może mieć rację, że nie powinniśmy konstruować komputerów mieć zdolność „inicjowania czegokolwiek”. Jednak symbiotyczne partnerstwo „jednomyślnych” maszyn i „hałaśliwych wąskopasmowych” ludzi wydaje się jak dotąd całkiem dobrze. Powiedziałbym, że J.C.R. Licklider miał rację.